Technologia

Zdradziecki kąt alfa

Czesław Bortnowski

Krawędziowanie parkietów.

Krawędziowanie jest dość częstym zjawiskiem deformacji elementów posadzki drewnianej. Efekt na pierwszy rzut oka jest podobny do łódkowania, różni się jednak tym, że klepki nie posiadają na całej swojej szerokości ani wygięcia wklęsłego, ani wypukłego. Charakterystycznie szkoda powstaje w obrębie krawędzi wzdłużnych elementów posadzki drewnianej, prawie nie powodując – poza parkietami lamelowymi – zniekształceń na ich płaszczyźnie.
Bezpośrednią przyczyną krawędziowania jest wzrost wilgotności parkietu po ułożeniu i minimalne oddziaływanie na siebie setek i tysięcy klepek wzajemnym sąsiednim parciem na wzdłużne krawędzie.
Czy zatem można bezpośrednio szukać winy w nieprawidłowych pracach parkieciarskich i odpowiedzialnością obarczać rzemieślnika?
Przy obecnych systemach grzewczych i ich charakterystyce, parkieciarz musi założyć znaczną polaryzację wilgotności drewna w pomieszczeniach. W związku z wilgotnym klimatem letnim i suchym klimatem naszych pomieszczeń zimą, w branży jednak występuje tendencja do stosowania klepek parkietowych o średniej wartości wilgotności 8 ą 1%, a więc w dolnej granicy normy. Spowodowane jest to wymaganiami inwestorów, którzy nie godzą się na szczeliny, a fakt ich powstania uważają za katastrofę. W takim przypadku ryzyko wykrawędziowania znacznie się zwiększa, i widać je najczęściej tylko do momentu pierwszej renowacji.
Ale sądzę, że problem jest dużo bardziej złożony i oprócz tej oczywistej przyczyny chciałbym omówić szerzej jeszcze inne te mało znane, i najczęściej niezauważalne czynniki.

Budowa poprzeczna klepki.

Tendencje do krawędziowania mają zawsze deszczułki posiadające największy kąt alfa. Jest to kąt podcięcia górnej krawędzi wzdłużnej i czołowej zawsze od strony pióra. Norma PN-89/D-94002.

Paradoksalnie kąt alfa jest w myśl PN – 89/D-94002 bardzo duży, za duży, aby wyeliminować znaczną cześć negatywnych odbiorów i późniejszych reklamacji.
Na czym polega problem polskich parkietów i dlaczego w PN tkwi „parkieciarska zdrada”? Odpowiedź na drugą część pytania jest dość prosta. „Zdrada parkieciarska” jest wynikiem dalszego funkcjonowania PN, która była powołana w czasach, kiedy nasze mieszkania opalano piecami a wewnętrzna wilgotność między okresem letnim i zimowym nie była tak zróżnicowana. Poza tym bitumiczny klej do parkietów wytrzymywał tylko nieznaczne naprężenia ścinające, więc górna granica wilgotności deszczułek ok. 13% była dość bezpieczna. Jedyną wadą posadzek drewnianych były liczne szczeliny na całej powierzchni, a nie wzajemne przepychanie się deszczułek i znaczne naprężenia skutkujące podnoszeniem się parkietów.
Problem polskich parkietów jest obecnie dość trudny, podobnie jak zróżnicowany, mikroklimat pomieszczeń – od bardzo suchego do bardzo wilgotnego, i zmiany, jakie zachodzą w poszczególnych klepkach po ułożeniu. Do tego dochodzi coraz krótszy cykl inwestycyjny budowy nowego domu. Wyobraźmy sobie tysiące szczelnie ułożonych elementów drewnianych o wilgotności początkowej ok. 8%. Dążąc do równowagi higroskopijnej z letnim wilgotniejszym otoczeniem rozpychają się, wzajemnie oddziałując na siebie. Energia wyzwalająca się w wyniku pęcznienia natrafia na znacznie podcięte – zgodnie z normą o około 5° – krawędzie wzdłużne. Co się dzieje z deszczułkami?
Ponieważ wilgotność deszczułek rośnie powoli w miarę nasycania się powietrza parą wodną, codziennie większa energia powoduje mocniejsze odkształcenia w obrębie krawędzi. To wzajemnie „hamowane pęcznienie” z początku daje obraz niegroźnych nieznacznych zarysowań brzegów deszczułek. Te niewielkie odkształcenia w obrębie krawędzi nazywają się w technologii drewna „sprężystymi odkształceniami” i mogą zaniknąć pod warunkiem ustąpienia wywołującej je energii (rys. 2. B). Jednak dalszy wzrost wilgotności może przekształcić „sprężyste odkształcenia” w „plastyczne odkształcenia”, co wyraźnie uwypukli i na stałe odkształci budowę mikroskopową drewna w obrębie krawędzi (rys. 2. C). W przypadku zmniejszenia się wilgotności i ustąpienia energii pęcznienia deszczułek, „plastyczne odkształcenia” na stałe zmieniają kształt krawędzi. Jak widać wyraźnie z rysunków odkształ> cenią w obrębie krawędzi jest tym większe im większy jest kat alfa.


Zdjęcia 1,2 i 3 dają obraz porównawczy, jak bardzo niekorzystny -ale zgodny z PN – jest kąt alfa w polskim parkiecie, do parkietów układanych w Zachodniej Europie, gdzie często kąt alfa równy jest zeru.
W niektórych przypadkach pięciostopniowy kąt alfa może być powodem znacznych szczelin w posadzce drewnianej. Zjawisko to może wystąpić w posadzkach o zbyt niskiej wilgotności deszczułek. Jak możliwy jest taki paradoks, aby posadzka drewniana wykonana ze zbyt suchych deszczułek miała później większe niż normalnie szczeliny? Odpowiedź tkwi właśnie w znacznym „plastycznym odkształceniu” krawędzi do tego stopnia, że po ustąpieniu energii pęcznienia i powrocie deszczułek do pierwotnych wilgotności zdegradowana krawędź odsłania całkowicie fugę.


Rys. 2. Wpływ wilgotności na drewno.
A) Wilgotność drewna nominalna ok. 7-8%. Deszczulki zaraz po ułożeniu.
B) Wilgotność drewna nieznacznie się podniosła do ok. 9%. Deszczułki z lekko zarysowanymi krawędziami (odkształcenia sprężyste).
C) Wilgotność drewna znacznie się podniosła do ok. 12-13%. Deszczułki z trwale odkształconymi krawędziami (odkształcenia plastyczne).

Problemy parkietów lamelowych.

Rozpatrując kąt alfa nie sposób pominąć szkód, które wyrządza w parkietach lamelowych. Tutaj warto przytoczyć doświadczenie Wilhelma Schmidta, szeroko opisywane w Parkiett Magazin nr 5/99. Wilhelm Schmidt opisał przypadek, w którym jako branżowy rzeczoznawca na pierwszy rzut oka był skłonny jednoznacznie przypisać winę parkieciarzowi. W jednym z odremontowanych domów powstało w sześciu mieszkaniach na całej powierzchni wzdłużne wykrawędzio-wanie klepek. Jednocześnie w siódmym mieszkaniu szkoda taka nie wystąpiła, pomimo panujących tam takich samych warunków klimatycznych. Po gruntownym badaniu wszystkich czynników zewnętrznych mogących mieć wpływ na szkodę powstały nieprawdopodobne wnioski nie mające odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Na nieprzepuszczalnym dla wilgoci podkładzie asfaltowym parkiet lamelowy 10-milimetrowy leżał przyklejony przez trzy miesiące w warunkach wysokiej względnej wilgotności powietrza ok. 80%. Poziom wilgotności w górnej płaszczyźnie klepek był odpowiedni do wilgotności powietrza i wynosił ok. 12%, podczas gdy wilgotność w dolnej płaszczyźnie była tylko o 0,6% niższa. Dostarczanie tak dużej wilgoci z powietrza mogło mieć wpływ tylko na łódkowanie wypukłe, lub ze względu na niewielką różnicę w wilgotności między górną a dolną płaszczyzną klepek łódkowanie mogło nie nastąpić wcale, co widać było wyraźnie w siódmym mieszkaniu.
Dlaczego więc nastąpiło krawędziowanie i potem łódkowanie wklęsłe?

Dlaczego nie nastąpiło krawędziowanie w siódmym mieszkaniu, gdy warunki zewnętrzne i sposób ułożenia były takie same jak w pozostałych?
Aby odpowiedzieć na te pytania Wilhelm Schmidt wykonał doświadczenie, stwarzając dokładnie takie same warunki jak w owych mieszkaniach i stosując parkiet od tych samych producentów.
Zaskakujące wyniki doświadczenia Wilhelma Schmidta dają się jednak w prosty sposób wytłumaczyć. Parkiet w mieszkaniach ze szkodą miał, pomimo działania wilgoci z góry, tendencje do plastycznych odkształceń wklęsłych z powodu budowy krawędzi wzdłużnej. Na bocznych krawędziach na całej swojej długości klepki posiadały podcięcie o wyraźnie widocznym kącie alfa, klepki w siódmym mieszkaniu nie posiadały tego kąta. Początek pracy deszczulek.
Te podcięcia wyznaczyły kierunek działania sił odkształcających klepki. W wyniku podwyższonej wilgotności klepki parkietowe pęczniały oddziaływując wzajemnie na siebie. Ale co wyróżnia klepki parkietu lamelowego od innych tradycyjnych klepek? Otóż krawędziowanie, które opisał Wilhelm Schmidt, inaczej niż w klasycznych deszczułkach parkietowych, ma swoje nieodwracalne konsekwencje. Z powodu niekorzystnego stosunku szerokości do grubości i powszech-nedo stosowania klejów syntetycznych, które w swej charakterystyce długo nie osiągają pełnej wytrzymałości, a po około trzech latach są bardzo kruche, parkiet lamelowy przy krawędziowaniu prawie zawsze się odkształca, łódkując na całym swoim przekroju poprzecznym. Siły odziaływująee na spoinę kłejowąsątak duże, że podrywając wzdłużnie krawędzie i niszczą ją nieodwracalnie. Taki parkiet nie da się dobrze przykleić, a po około trzech sezonach w warunkach zmiennej wilgotności spoina klejowa jest degradowana efektem zginanego pręta – który nazwałem i opisałem w numerze 4/01 miesięcznika „Podłoga” -i znaczna część poszczególnych lamelek przed następną renowacją wymaga podklejania lub wymiany (rys. 5).


Rys. 5. Parkiet lamelowy po odkształceniu krawędzi. Wilgotność drewna 12 -13%.
Aby zminimalizować to powszechne ryzyko, należałoby przyznać rację włoskiej branży parkieciarskiej i przyklejać parkiet lamelowy zawsze na kleju poliuretanowym, który osiąga pełną wytrzymałość spoiny już po ok. 48 godzinach i dodatkowo jest zdecydowanie najmocniejszym i najbardziej elastycznym klejem. To właśnie we Włoszech wymyślono przed laty klej poliuretanowy, minimalizujący ryzyko związane z powszechnym tam stosowaniem parkietów lamelowych, często egzotycznych. To właśnie we Włoszech – o czym dowiedziałem się niedawno na fachowym seminarium firmy Italparkiet – efekt zginanego pręta minimalizuje się maczając wszystkie lamelki czołowo w kleju, uszczelniając tym samym swobodny czołowy przepływ wilgoci.

Kąt alfa jako wentyl bezpieczeństwa.

Kąt alfa ma również i pozytywny aspekt. Wiąże się on jednak z par-kieciarstwem mało zaawansowanym technologicznie i raczej byłby błogosławieństwem początkujących lub nie dbających o efekt wykonawców. W momencie pęcznienia deszczułek wyzwalająca się energia jest pochłaniana przez kąt alfa, który nie dopuszcza do większych szkód, czyli podnoszenia się posadzki. Część wykonawców na pewno zgodzi się, że jest to istotny argument, ale będą to tylko ci, którzy najchętniej pracują na najtańszych i najsłabszych klejach.
Profesjonalne kleje parkieciarskie dobrze użyte, zarówno pod względem gatunku drewna, wielkości i charakterystyki pomieszczeń, jak i rodzaju podkładu, wytrzymują naprężenia z pracy posadzki miedzy okresem letnim a zimowym. Powiedziałbym nawet: są często tak dobierane przez wykwalifikowanego wykonawcę, że ich wytrzymałość znacznie przewyższa wymaganą na danym obiekcie. Jest to rodzaj zabezpieczenia parkietu klienta w razie nieprzewidzianych okoliczności. Nie mam tu na myśli tylko jakiegoś domowego kataklizmu w postaci wylanej wody z pralki, ale przewiduję, że wskutek efektu cieplarnianego nasz klimat będzie miał coraz bardziej zróżnicowany charakter. Zimą będzie rzeczywiście sucho, ale latem przez dłuższy czas może się utrzymywać znaczna, nawet ponad 80% wilgotność powietrza, co potwierdziło tegoroczne lato. Oczywiście te argumenty nie będą przekonywały tanich wykonawców, ale ludzi promujących swoją markę i branżę parkieciarką. Klient z pewnością chciałby być pewny, że jego posadzka parkietowa nie jest jednorazowa (jak w przypadku laminatów) i coraz częściej wybiera wykonawcę z wyobraźnią, dla takiego jednak parkiet z dużym kątem alfa jest złym rozwiązaniem.

Jak zabezpieczyć się przed skutkami kąta alfa?

Oczywiście, zawsze należy wykonać szereg działań podstawowych przed samym wykonawstwem. Pomiary wilgotności podkładu, powietrza i samego drewna dadzą nam dużą wiedzę początkową i pozwolą już na starcie wyeliminować błędy. Dodatkowo trzeba odczekać jak najdłużej, zanim przystąpi się do szlifowania i lakierowania. Bardzo złą praktyką jest zbyt szybkie wykończenie powierzchni lakierem, a więc zamknięcie wilgoci resztkowej pod posadzką. Dobrze, gdy po przyklejeniu parkietu, w pomieszczeniach będą wykonywane jakieś prace malarskie lub tapeciarskie. Chodzi o krótkotrwały, ale wysoki wzrost wilgotności powietrza, który spowoduje wstępną pracę posadzki drewnianej przed szlifowaniem.
Należy mieć świadomość czasu schnięcia kleju, na którym pracujemy, i czy, lub w jakim czasie dostarcza on do parkietu wilgoć resztkową? Z tym zagadnieniem wiąże się dużo kontrowersji i być może jest to materiał godny uwagi na jeden z następnych artykułów. Na razie odsyłam zainteresowanych do tematu „łódkowania”, który opisałem wraz z Piotrem Pióro w „Podłodze” 10/99. Tam z wykresu można się dowiedzieć jak długo potrafi być uwalniana wilgoć z kleju i jak wpływa to na polakierowaną posadzkę drewnianą.
Należy przewidzieć, w jakim stopniu zapracuje dany gatunek drewna przy lakierowaniu lakierem wodnym, szczególnie gdy jest on nakładany wałkiem zbyt szybko grubymi warstwami. Parkiet lakierowany w ten sposób może w warstwie licowej tuż pod lakierem osiągać wilgotność dochodzącą nawet do 20%.
Każdy z parkieciarzy wie, co dzieje się z parkietem przykrytym folią i jak on potrafi zapracować. Można ten fakt wykorzystać przed szlifowaniem i lakierowaniem. Na około dwa dni przykryć parkiet folią zmuszając go do pracy. Trzeba to jednak robić z pewnym wyczuciem i doświadczeniem w pojmowaniu gatunku drewna przez pryzmat wielkości powierzchni i czasu uwalniania się wilgoci ze spoiny klejowej.
Jak widać, szereg działań unikających opisywany problem wiąże się głównie z doświadczeniem i trudno jest w sposób jednoznaczny podać odpowiedni przepis na jego unikanie. Z pewnością poza możliwym wzrostem wilgotności zewnętrznego powietrza i zmianą klimatu wszystkie inne działania parkieciarza powinny ograniczać efekt krawędziowania, co daje zdecydowaną przewagę firmom profesjonalnym zaczynającym swoje prace od pomiarów poziomu wilgotności podkładu, powietrza i deszczułek.

Podsumowanie.

Czym więc jest krawędziowanie parkietów? Jak widać, to szczególny rodzaj szkody parkieciarskiej, za którą niesłusznie, regularnie wini się parkieciarzy, nie analizując obiektywnie możliwych przyczyn. Rzeczoznawcy sądowi przemysłu drzewnego oceniając problemy parkieciarskie zbyt pochopnie wyciągają wnioski, nie mając często pojęcia, że przyczyna tkwić może w samej budowie deszczułek, i to zgodnej z normą. Dopóki w branży parkieciarskiej nie będą działać technolodzy drewna i jednocześnie chemicy i fizycy lub choćby pasjonaci tych nauk, nieprędko uda się stworzyć podstawy do rzetelnych ocen szkód parkieciarskich. Dlatego powyższy problem zdrady kąta alfa dedykuję wszystkim tym, którzy takie oceny wydają.